Spotykam w pociągu znajomego, którego dawno nie widziałem i zadaję jedno proste pytanie:
Co u Ciebie?
A nuda, jakoś leci.
I już wiem, że dobrze robię nie utrzymując z nim kontaktu.
Pytanie, które mówi tak wiele i szybko weryfikuje jego życie. Goni za codziennością, nudnym pędem zwanym szarością życia. Chce ją za wszelką cenę dogonić, złapać i nie dać się ponieść niczemu innemu. Tak naprawdę na starcie już wiem o czym mi opowie. O ile, szybko nie przerzuci tego pytania na mnie, zacznie opowieść o nudnej pracy w podrzędnej firmie niespełniającej jego oczekiwań, o swojej dziewczynie, kolejnej już w tym miesiącu.
Czasem opowie o zupełnie nudnych studiach, o tym, że nie do końca chcący założył rodzinę, a nawet zdążył się rozwieść. Opowie to bez pasji i bez przekonania. Zrobi to tak, że szybko zacznę żałować, że zapytałem. Bez żadnej refleksji dnia powszedniego, bez iskry w oku, bez przemyślenia za i przeciw. Zmęczony życiem, przeżywa każdy dzień beznamiętnie. Bez górnolotnych przemyśleń, perspektyw czy odrobiny wysiłku w rozwój. Skrzywiony stereotypami, skamieniałym myśleniem i nieodpowiednim towarzystwem.
Jego praca to nie szansa na rozwój, to jego życie w którym spędzi resztę swoich dni. Nie dlatego, że tak nie może być, dlatego, bo on nie chce tego rozwoju dostrzec. Odpowiada mu nudne życie, co najwyżej z pasją do weekendowych imprez. Jego kumple nie muszą być głupi, wystarczy, że brak im ambicji. W większości przypadków nie urośnie, jeśli wokół niego od lat krąży ta sama banda nieudaczników.
Możesz być pracownikiem miesiąca w przetwórstwie ogórków, zbierać gnój po stajniach albo pracować w międzynarodowej korporacji. Praca nie opisuje człowieka, opisuje go pasja. Wystarczy minuta Twojej historii, aby dowiedzieć się jak przeżywasz swoje życie. Czy żyjesz świadomie, czy walisz głową w mur. Możesz mi opowiedzieć o sprzedaży kwiatków na targu, w taki sposób, że będę chciał je od Ciebie kupić tu i teraz. Choć do wielkiego mówcy Ci daleko, zarazisz mnie swoją historią, bo będzie prawdziwa i pełna pasji. Odważna, ambitna, okraszona nutką autorefleksji nad własnym postępowaniem.
On kiedyś był cwaniakiem, samcem alfa w stadzie. Ona z kategorii kujonek, same piątki w szkole, czerwony pasek co roku. Jeszcze inna sex bombą z grupą fanów. Ja w tym czasie byłem cichym, nie wyróżniającym się z tłumu chłopakiem. Gdy spotykam ich po latach większość z nich siedzi w tym samym rzędzie życiowych nudziarzy. Z sex bomb stają się mamuśkami. Z kujonek nie skażonego twórczym myśleniem konsumentem rzeczywistości. Samiec alfa to ostatni patałach w rozciągniętym ubraniu po starszym bracie.
Ich historia zostałaby umieszczona gdzieś pomiędzy dramatem a komedią. Raczej słabą komedią, na dolnej półce wypychając miejsce dla spadków, zwrotów i niewypałów literackich. Po miesiącu nikt by o niej nie pamiętał, a po roku, aby wyprzedać zalegający nakład znalazłaby się na wyprzedaży w hipermarkecie za pięć złotych.
Ja chciałbym, aby moja historia znalazła się w fantastyce. Trudna do uwierzenia, lecz pożądana przez wielu.