Wszystkim wydaje się, że potrafią opowiadać historię. Nawet bym się z tym zgodził, gdyby w grę wchodziła rozmowa w gronie kilku znajomych. W innym przypadku możesz się mocno zdziwić. Ja dziwie się coraz częściej przekonując się, że wielu mówców przecenia swoje możliwości, swoje historie, ich sens i piękno.
Właściwie to rozmowa wśród znajomych to dobry sprawdzian tego, czy nadajesz się na opowiadacza. Test sprawdzający, czy umiesz historią zakupów w sklepie osiedlowym rozśmieszyć i zaciekawić. Czy przejechana przez Ciebie wycieczka rowerowa, to coś więcej niż kilka godzin spędzonych w siodełku i parę zwiedzonych zabytków? W końcu czy każdą dłuższą opowieść kończysz wartościową puentą, czy trafiasz w punkt podczas żartów sytuacyjnych i czy Twoi rozmówcy liczą się z Twoim zdaniem.
Kim chciałeś zostać?
Wojciecha Cejrowskiego możesz nie lubić za stanie pod krzyżem w Warszawie, krytykę polityczną i do granic religijną postawę. Jednego nie możesz mu odmówić – umiejętności opowiadania historii. Historii książkowej, ale przede wszystkim w kontakcie z publicznością. Pewnie niewielu z Was wie, ale panu Wojtkowi podczas opowieści bliżej do Abelarda Gizy niż Martyny Wojciechowskiej. Myślę, że wielu ze mną na czele, kiedyś myślało, że będzie drugim Cejrowskim, przynajmniej w mowie i piśmie.
Pamiętam komentarz od znajomej, które stwierdziła po wysłuchaniu mojej prelekcji i właśnie Cejrowskiego, że na tym drugim bawiła się o wiele lepiej. Było śmieszniej, więcej gestykulacji i modulacji głosu. Cud, miód, orzeszki i kabaret. Zadałem wtedy jedno pytanie – na ilu prelekcjach podróżniczych byłaś? Na dwóch – odparła znajoma – mojej i Cejrowskiego. Czyli byłaś na jednej – mojej. Oczywiście nie jestem jeszcze tak świetny, że swoją gwiazdą przyćmiewam WC. Na razie to WC podpisuje mi swoją książkę, nie ja jemu. Jednak nie w tym rzecz.
Wojciech Cejrowski to magik sceny, który swoje przygody opowiada w tylko jemu charakterystyczny sposób. Jest prawdopodobnie jedynym podróżnikiem, który swoje opowieści przekazuje w formie stand upu. Tego samego, którym zajmuje się Abelard Giza czy Kacper Ruciński, opowiadający o kontrowersyjnych sprawach tak, aby nawet największy buc się zaśmiał. Wojciech swoją przygodę rozpoczynał od występowania w amerykańskich barach jako stand uper, co z reszta nie szło mu najlepiej. Jednak styl, został przekuty na coś na tyle charakterystycznego, że nie spotkasz go prawdopodobnie na żadnej innej prelekcji podróżniczej.
Nigdy nie będziesz Cejrowskim, a już na pewno nigdy, nikogo do niego nie porównuj. Miej własny styl, nie Wojciechowski, Michniewiczowy i Cejrowski. Ja będę miał Tellerowy i wara od niego.
Nie wierz publiczności
Niestety własny styl to metoda prób i błędów. Po pierwszym występie bądź kilku początkowych, jest kilka możliwości.
Jesteś świetny
Popadasz w samozachwyt i prawie szczytując opowiadasz swoją historię w całej Polsce. Prawdziwość tego, że jesteś naprawdę świetny za pierwszym razem jest stosunkowo mała, aczkolwiek możliwa. Bardziej przychyliłbym się temu, że trafiłeś na marną publikę.
Wystąpienie w szkole przed dzieciakami a nawet studentami przy odpowiednim podejściu, nic o Tobie jako mówcy nie powie. Biorę to jako przykład bo jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie tam zaczniesz swoją przygodę. Mała część z nich odwiedziła jakikolwiek zakątek świata. Dla kogoś, kto ze swoich najbardziej szalonych wypraw wspomina Czechy, jesteś bogiem bo wyjechałeś poza Europę.
Nie warto na początku swojej kariery cieszyć się z tego, że publika, która nie ma pojęciach o podróżach i wystąpieniach publicznych śle Ci pochlebne rady. Ochłoń i postaraj być wobec siebie krytyczny. Sam zauważ błędy bądź poproś kogoś, umiejącego wypowiedzieć się konstruktywnie, aby szukał od początku do końca w Twoim wystąpienia błędów i braku spójności. Osobiście wolę wystąpić raz na Kolosach i spotkać się z nawet mieszanymi odczuciami, niż z dwudziestoma pochlebnymi opiniami wśród licealistów.
Jesteś słaby
Przede wszystkim być może trafiłeś do zbyt wymagającej publiki, co zdarza się bardzo rzadko, w końcu nikt nie pozwoli nieopierzonemu mówcy występować np. na TEDx. Wystąpienie było Twoim pierwszym w życiu i popełniłeś wszystkie możliwe błędy, jednak publika była łaskawa.
Możesz też być słaby, trafiając do marnej publiki, popełnić wszystkie błędy, która powie, że było świetnie. Dlaczego? Bo połowa z nich to Twoja rodzina, organizatorzy i znajomi a Ty występujesz we własnym mieście. Nie będą kopać leżącego. Broń boże ich nie słuchaj. Obrośnięty pawimi piórami spotkasz się z twardą rzeczywistością przy kolejnym wystąpieniu na obcej sobie ziemi.
Jeśli masz wrażenie, że miałeś za dużo zdjęć, za bardzo się stresowałeś, gubiłeś się w wypowiedziach czy nie dostosowałeś czasu to dobry znak. Być może wyjdziesz na ludzi, bo sam wiesz, że zepsułeś sprawę i masz świadomość co należy poprawić. Pierwszy stopień do tego, aby swoją porażkę przekuć na sukces.
Jeśli natomiast, pomimo swojej miernoty uważasz, że było świetnie, powiem Ci, abyś został w domu. Choć Ty i tak, będąc gwiazdą pójdziesz za ciosem nic nie zmieniając. Miej szacunek do innych i nie marnuj ich czasu.
Jesteś średni
Najczęściej tak ocenią Cię ludzie zdrowo myślący, jeśli rzeczywiście potrafisz opowiadać. Pamiętaj, że pomiędzy potrafisz a potrafisz, jest przepaść jak pomiędzy Tobą i mną a Cejrowskim. Miałeś momenty lepsze i gorsze. Rozśmieszyłeś, ale tylko trzy razy. Puenta się pojawiła, ale nie dobitna. Nikomu niczego po Twoim występie nie urwało, biustonosza nikt na scenę nie rzucił. Dałeś dwa autografy, jeden organizatorowi na „wszelki wypadek” a drugi małej dziewczynce z lizakiem i maślanymi oczami.
Sceptyczna publika to najczęściej taka, która Cię słuchała i próbowała zrozumieć. Kilku większych cwaniaczków porówna Cię do Cejrowskiego bądź innej Pawlikowskiej.
Bądź dobry albo zamilcz
Nigdy nie słuchaj publiki, która sama nie wie, jak powinien wyglądać idealny wykład. Najwięcej gadają Ci, którzy nie są żadnym wyznacznikiem jakości, bo nigdy tego typu rzeczy nie robili. Nie słuchaj porównań i opinii osób, które nigdy nie podróżowały. Spójrz na najlepszych mówców w kraju i za granicą (nie koniecznie podróżników). Nie uznawaj półśrodków. Sięgnij do literatury, studiuj filmiki a przede wszystkim zacznij pojawiać się tam, gdzie mówią najlepsi.
Lepiej przestać mówić i wrócić za pół roku przygotowany, niż gadać głupoty i robić z siebie co występ błazna.