Podczas podróży wiele osób daje mi do siebie z różnych powodów kontakt. Zazwyczaj są to numery telefonu i adresy email, a co poniektórzy dają mi nawet adresy zamieszkania, czy kontakt do firmy. Wielu z nich chce wiedzieć co mnie, niektórzy nawet długo po powrocie.
Dla osób starszych byłem jak syn, który wyruszył za wielki ocean i może już nigdy nie wrócić. Dla niektórych byłem osobą, która postanowiła robić to, na co oni prawdopodobnie nigdy się nie odważą. Dla jeszcze innych młodym chłopakiem, który opowiada o życiu w odległych i niedostępnych regionach.
Po powrocie staram się pisać do wszystkich, którzy mnie o to poprosili. Czasem jest to wiadomość zaraz po powrocie, a czasem, jak w tym przypadku, po roku.
Carlos
Moim adresatem był trzydziestoletni kierowca ciężarówki Carlos, Portugalczyk, który podwoził mnie rok temu, na zachodzie Hiszpanii. Podczas ponad dwugodzinnej wspólnej jazdy opowiadał mi o swojej pracy, pasji jaką jest kolekcjonowanie różnych rzeczy oraz planach na przyszłość. Kierowca nie dość, że nadrobił dla mnie sporo kilometrów, postanowił zrobić mi pokaźne zakupy na przyszłą podróż, co w Hiszpanii zdarza się bardzo rzadko.
Carlos żegnając się ze mną powiedział słowa, które na zawsze utkwiły mi w głowie:
Gdziekolwiek będziesz, nie ważne, czy podczas podróży czy już po niej, proszę nie zapomnij o mnie, bo ja o Tobie nie zapomnę.
Nie zapomniałem i kilka tygodni temu do niego napisałem. Po trzech tygodniach, właściwie już nie wierząc w powodzenie, otrzymałem pokaźną odpowiedź. Carlos dzieli się ze mną swoimi troskami i zmianami jakie zaszły u niego w życiu od momentu naszego spotkania. Opowiada mi, że postanowił zmienić pracę i sposób bycia, a przede wszystkim postanowił odsunąć od siebie fałszywych przyjaciół. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę, mimo że na razie przegrywa i nie wie, jak długo da sobie radę.
Za jego zgodą załączam obrazek z małej części jego oryginalnej wiadomości.
Kiedy Ty nią będziesz?
Carlos pokazał mi swoją wiadomością coś, z czego nie zdawałem sobie sprawy. Co jest niepisanym efektem spotkań z nieznanymi ludźmi – bycie inspiracją.
Bardzo często to my inspirujemy się spotkanymi na trasie ludźmi. Jesteśmy na ich ziemi, poznajemy ich świat, codzienne życie i kulturę. Wysłuchujemy historii ich życia, oglądamy wszystko to, czym chcą się z nami podzielić. Na pewien skrawek życia są naszym źródłem inspiracji.
Nigdy dotąd nie przyszło mi do głowy, że gdzieś tam, wiele tysięcy kilometrów stąd, ktoś mógł zainspirować się mną. Moją podróżą, rozmową, stylem życia i decyzjami, które podejmuję. Jak wiele osób po spotkaniu nas, autostopowiczów, nomadów, włóczęgów, zmienia swoje życie, myślenie, być może dzięki nam rusza w świat i spełnia swoje marzenia. O wielu z nich nie mamy pojęcia. O większości nigdy nie będziemy wiedzieli.
Pewnego dnia i Ty będziesz inspiracją. Może nie porwiesz tłumów jak najlepsi mówcy i nie zarobisz na tym milionów żyjąc z opowiadania historii. Być może nikt poza Tobą nie będzie o tym wiedział. To nie jest i nigdy nie będzie ważne. Ważne, że staniesz się małym, niepisanym bohaterem dla kogoś na drugim końcu świata. Gdzieś w małej wiosce, o której nazwie szybko zapomnisz. Nie zainspiruje go ktoś znany, walczący o to, aby dotrzeć do jak największej publiki. Staniesz się inspiracją będąc żywym przykładem, spotkanym przypadkowo pośrodku niczego. Twoje jedno zdanie, jedna opowiedziana historia, może znaczyć więcej niż wszystkie próby bliskich mu osób.
Pewnego dnia…. musisz ruszyć z miejsca, żeby móc stać się inspiracją.