Ograniczony czas powoduje, że nie często, ale zaglądam na różne blogi podróżnicze. Najczęściej są to niszowe blogi założone gdzieś na końcu Internetu, co wcale nie oznacza, że każdy z nich jest słaby. Z drugiej strony, regularnie czytam te, które z podróżami mają niewiele wspólnego, a są dla mnie wyznacznikiem jakości.
Wyznaczają kierunki działania i pokazują, o co w blogowaniu tak naprawdę chodzi. W ciągu roku, a właściwie prawie dwóch, przeszedłem od totalnego dna, wodorostów i dziesięciu kilometrów mułu, czyli tego jak wyglądało moje blogowanie na początku, do dnia dzisiejszego.
Blogowaniem nazywam to tylko w cudzysłowie, bo nic twórczego nie przekazywałem, ale cieszyłem się, że trzy osoby to zobaczyły, w tym dwie to ja z różnych komputerów. Dziś nadal nie jest idealnie, ale na chwilę obecną jak na moje potrzeby jest odpowiednio. Nad stylem cały czas pracuję, choć za mną lata świetlne pracy, głównie dzięki tym książkom. Książki te powinni przeczytać wszyscy, którzy prowadzą bloga i nie chcą popełniać podstawowych błędów. Czyli właściwie jakich?
Tanie podróże
Temat rzeka, który jest podstawą większości blogów podróżniczych. Nie sposób przekazać nic twórczego, skoro porusza się tanie podróżowanie płytko, bez polotu i większego sensu.
Zamysł jest prosty, im taniej tym lepiej, dlatego znajdziecie patenty jak zejść z kosztów na wszystkim. Na szczególne wyróżnienie zasługują tanie loty, bo bez tego ani rusz. W większości przeczytamy 10 porad jak obniżyć koszty podróży, 20 pomysłów na tanie wakacje i reszta genialnych pomysłów.
W całym tym szumie taniości, zrobiłem wszystkim psikus opisując jak podróżować całkowicie bez pieniędzy. Możecie się głowić, dwoić i troić, ale taniej niż za darmo już się nie da, chyba że ktoś Wam dopłaci.
Porady
Porady zawsze najbardziej mnie bolą, bo w większości przypadków niczego nie jestem w stanie się dowiedzieć, ale może jestem dziwny. Jednak jeśli ktokolwiek potrzebuje specjalnych wpisów, że taniej zabrać namiot niż spać w hotelach, a na półkach sklepowych można czasem kupić przetwory w promocji, to znak że powinien zostać w domu. Najlepszą podróżą niech zostanie ta palcem po mapie.
Lista marzeń
Nie rozumiem fenomenu umieszczania i wykreślania kolejnych punktów z listy na oczach swoich czytelników. Wśród mojego pokolenia wypromował to Michał Maj, wśród trochę starszego Wojciech Dąbrowski, którzy sukcesywnie swoje osiągnięcia wykreślają od wielu lat.
Nie przysporzy to czytelników, chyba że na tym opierasz swoje działanie i pokazujesz, że można żyć zgodnie z postawionymi wcześniej celami. W przeciwnym wypadku będzie to pusta lista, z wykreślonymi kilkoma na kilkadziesiąt prostymi punktami, której nie zdążysz wypełnić nawet w połowie przed zamknięciem bloga.
Relacja z wyprawy do Radomia
Wyprawa do Radomia. Brzmi dumnie jeśli jedziesz do niego z Syberii, nie z Gdańska. Tak samo nie brzmi dumnie relacjonowanie kolejnych kilometrów, podczas których nic się nie działo, nie ma żadnej puenty, czy przekazu, a jedynie kolejne kilometry. Kolejny opis łapania stopa, kilkunastu minut stania na drodze, relacjonowanie kręcenia pedałami przez sto kilometrów. Nie traćmy czasu na opisywanie, a co gorsze na czytanie.
Lifestyle
Powiedzmy sobie to otwarcie, nikt z Was nie zainteresuje się moim stylem życia. Tym jak zjadłem na obiad pierogi, ubrałem buty pod kolor kurtki i gram w gierkę na facebooku.
Opisując lifestyle, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czym Twój styl życia przyciągnie mnie jako czytelnika? Do czego zainspiruje, czy wyznaczasz swoim działaniem jakiś kierunek, czy jesteś jak każdy zwykły przechodzień, jakich pełno w każdym skrawku Internetu. Czy w ogóle możesz mówić o jakimkolwiek stylu w swoim życiu?
Lifestyle to jedna z najtrudniejszych działek do blogowania, a najczęściej wrzucana. Nie ważne, czy piszesz o komputerach, podróżach, lepieniu z gliny, styl życia być musi! Nie warto pisać, że zjadłaś zupkę tylko dlatego, aby w komentarzu przeczytać smacznego czy u mnie dziś pomidorowa.
Zdjęcia nie na temat
Mistrzostwo, obok którego nie można przejść obojętnie.
Co ma wspólnego kot z całym moim wpisem? Kompletnie nic, ale zdjęcie ładne, może się komuś spodoba. A to jest proszę Państwa kanapka, też ładna.
Obok wpisu o tanich lotach zdjęcie autorki leżącej na plaży, a przy opisie zagranicznego jedzenia wrzutka o nowej koszulce, o której nie sposób się nie pochwalić.
Recenzje książek
Pewnie stwierdzisz, że w tym punkcie przesadziłem, bo co może być złego w recenzjach książek? Poza tym, że książki nie na temat, w większości opisem książki z wikipedii nie można nazwać recenzji. Często takie recenzje są zapychaczem, bo napisanie kilku zdań o tym, co i tak się przeczytało daje łatwy artykuł.
Mydła i powidła
Z blogami podróżniczymi jest jak z google, Czego tam nie znajdziecie po prostu nie istnieje. Lista marzeń i recenzje książek to pikuś przy makijażu, stylizacjach ubraniowych, grach komputerowych i wielu innych. Schody zaczynają się na samym początku, czyli nazwie.
Wchodząc na bloga o nazwie projektu podróżniczego, dostaję przekrój informacji jak na wysypisku śmieci. Najbardziej razi, gdy zamiast przemyślanej nazwy, myślimy krótkowzrocznie i pod nazwą Autostopem przez Kanadę piszemy o wyrobie marmolady, bo nie chcemy już zmieniać rozpromowanej domeny, a temat Kanady już się wyczerpał.
Lepiej pisać mniej, ale lepiej jakościowo. Nie kopiować Internetu, nie wklejać tego co wszyscy, myśląc że skoro przeszło u sąsiada to u mnie też przejdzie i nabije wejść. Jeśli już wydajesz pieniądze na książki, wydaj na choć jedną z właściwych poradników o blogowaniu. Mój post nie jest dla osób, które piszą dla siebie, prowadzą dziennik, w którym same się zaczytują i nie chcą przyciągnąć jakiegokolwiek czytelnika. To kilka prostych porad, dla osób, które mają szacunek dla każdego czytającego ich słowa.
PS. Swego czasu opisałem jak nie promować bloga na facebooku, co w połączeniu z powyższym wpisem daje sporą dawkę wiedzy, co omijać szerokim łukiem już na starcie swojej blogowej przygody.