Wyobraź sobie sytuację. Jean Paul wychodzi jak co ranek w ulubionych klapeczkach i hawajskich spodniach do piekarni. Zjada śniadanie, po którym idzie do pracy. Zaraz po niej wraca do domu, gra na konsoli i rusza z kumplami na imprezę. Proza życia.
W tym samym czasie, Jacek odbywa backpackerską wyprawę życia po dzikim kraju, ubrany w sprzęt warty więcej niż dobry samochód. Dokładnie po tym samym i dzikim, w którym Jean Paul wpiernicza z latynoskim spokojem bułę na śniadanie, zachodząc w głowę po co ten cały sprzęt, skoro wystarczą tylko znoszone klapeczki.
W świecie podróżniczym, pewne zwroty używane są bez zastanowienia się, co one właściwie znaczą. Bezrefleksyjne gadanie o wyprawach, tripach, podróżnikach i dzikich krajach.
Oto kilkanaście z najpopularniejszych stwierdzeń, które wyjaśnią, szczególnie początkującym, co w tym podróżniczym świecie piszczy…
Słownik zwrotów podróżniczych
Podróżnik – w szerokim przekonaniu każdy Kowalski, który ruszył dupę z domu, wyjechał autostopem do Chorwacji czy pieszo do Sandomierza. Wiedza i doświadczenie żadne, ale mama powiedziała, że jestem podróżnikiem, więc niech tak zostanie. Ego pod niebiosa. W rzeczywistości podróżnicy to bardzo wąskie grono osób, które żyją z podróży, dokonują odkryć, wypraw w nieznane rejony oraz realizują projekty z tematów, które dla zwykłego zjadacza chleba nie mają znaczenia bądź wręcz nie istnieją. O podróżnikach i podróżnikach pisałem w tym wpisie.
Fejm – inaczej popularność – walczy o niego każdy, kto zgłasza się do zdobycia nagród i ze swoimi wystąpieniami chce się dostać na najważniejsze i najpopularniejsze festiwale. Wciąga lepiej niż ruchome piaski i powoduje większy apetyt niż po przebiegnięciu maratonu.
Kolosy – jeden z największych festiwali podróżniczych w Polsce. Miejsce, gdzie spotykają się podróżnicy z resztą świata, aby pokazać swoje wyczyny. O Kolosach pisałem w tym wpisie. Wreszcie wydarzenie, które dzieli ludzi na trzy kategorie:
Uczestnik – zwykły zjadacz chleba, który przychodzi pooglądać wyczyny innych, nic nie wie o organizacji, dobrze się bawi i cieszy się, że może sobie zrobić fotkę z ulubionym podróżnikiem. Od czasu do czasu ponarzeka na zbyt długą kolejkę.
Prelegent – wejściówka VIP, siada tam, gdzie inni nie mogę, dostaje darmowego kotlecika i zupkę w okolicznej knajpce, ma swoje kilkanaście minut, podczas których może opowiadać o wyprawie do dziury pod Olsztynem w taki sposób, że jego opowieść porwie tłumy bądź zrobi totalną kpinę z wyjazdu na koniec świata.
Prelegent to miałem być ja – szczególny rodzaj prelegenta. Osoba, która walczyła swoim wyczynem o nagrody, ale z różnych przyczyn nie wygrała i ma ból dupy do całego świata, że to miał być on, a nie jakiś Janusz z Radomia. Najczęściej przed festiwalem chwali się walką o nagrody, chwilę później obrażając i obwiniając cały świat wraz ze wszystkimi organizatorami za swoją porażkę. Po wszystkim stara się zweryfikować przebieg rozmów i podjętych decyzji słowami: Przepraszam bardzo, ale nastąpiła k…. pomyłka. To miałem być ja, rozumiesz?!!? Jego wyjazd był fajny, ale mój był lepszy.
Backpacker – osoba, która nie odróżnia Bukaresztu od Budapesztu, ale dwadzieścia razy była z plecakiem w Bangkoku. Backpacker spał w backpackerskich hostelach, rozmawiał z innymi backpackerami, chodził jak każdy backpacker własnymi ścieżkami, pomimo, iż są one odwiedzane przez setki tysięcy backpackerów rocznie.
Janusz z Polski – Janusz jest najczęściej z rodziny Cebulaków. Znaki rozpoznawczy: sprany T – shirt, wąs pod nosem, reklamówka foliowa z dyskontu i koniecznie skarpetki z sandałami. Janusz nie jest ani podróżnikiem, ani turystą, reprezentując swój własny styl życia podróżniczego.
Cebulak – każdy, kto podróżuje taniej niż wszyscy, wykręcając Turka na bazarze z ostatniego grosza, bo przecież targowanie się to element ich kultury. Szczytem cebulactwa jest proszenie o jedzenie i nocleg, a przez niektóre radykalne środowiska nawet podwózkę.
Turysta – pogardzany i wyszydzany przez podróżników i backpackerów osobnik, któremu nie warto podawać ręki w odpowiednim towarzystwie. Śpi w hotelach, je w restauracjach, do tego najczęściej jest leniwy i nie ma pojęcia o miejscach, w których podróżuje. Przypadek beznadziejny.
Projekt podróżniczy – ambitniejsze podejście do organizowania wyjazdu, w którym zazwyczaj chcemy zebrać sponsorów i patronaty. Zamiast wyprawy i tripa, organizujemy projekt, który ma na celu uświadomienie bądź pokazanie jakiegoś głębszego sensu naszego przedsięwzięcia, niezależnie jak bardzo wybujała będzie nasza wyobraźnia. Projekty dzielimy na poważne, w których autor rzeczywiście przekazuje ambitne treści oraz gimnazjalne, w których autor próbuje dorzucić trochę fejmu, chcąc zrobić coś innego od wszystkich.
Wyprawa – każdy wyjazd, który jest dalej niż granice naszego kraju. Niezależnie od środka transportu, czasu, pomysłu na wyjazd czy ilości członków. Nie ważne, że każdego dnia jest popijawa na plaży i robimy trasę, którą przed nami robiły tysiące podróżników i backpackerów. W rzeczywiści wyprawy realizuje się wtedy, gdy nasz wyjazd ma charakter wyczynu, a nie melanżu każdego wieczoru. Wyprawy nie mają określonej długości i wielkości, jednak…
Ekspedycja – wyjazd, który nie mieści się w żadne ramy trudności, poziomy eksploracji i skale fejmu jaki dostajemy po jej zrealizowaniu. W swoim założeniu ekspedycje zarezerwowane są dla bardzo wąskiego grona osób, których odkrycia i wyczyny zmieniają postrzeganie świata i wpisują się na stałe w podróżnicze kalendarium.
Spontan – wyjazd organizowany w pięć minut na kolanie. Zanim wyruszymy, wrzucamy na facebooka pięć fotek #swag #yolo #spontan. Nie wiemy co będziemy robić, gdzie spać, co jeść i właściwie po co jedziemy, ważne że jest spontan!11! Nawet jeśli dwa dni później miałbyś żałować, bo wszystko będzie boleć i wyjazd nie będzie tak piękne, ważne, że jest #swag i #yolo.
Trip – najczęściej na spontanie, najczęściej kilkudniowy wyjazd do turystycznej miejscowości w celu zwiedzania świata z domieszką dobrej, zagranicznej imprezy.
Wyjazd niskobudżetowy – wyjazd zorganizowany samodzielnie, podczas którego oszczędzamy najpierw na środkach transportu, później na noclegu, a na koniec na kosztach jedzenia i picia. W zależności od kierunku świata, wyjazd taki może kosztować zarówno 200 zł jak i 5000 zł.
Dookoła Europy/ Dookoła świata – mój ulubieniec. Każdy wyjazd, który w swoim założeniu zatacza koło, automatycznie staje się wyjazdem dookoła Europy, Afryki a nawet świata. Nie ważne, że przejechałeś z Poznania do Berlina, później zaliczyłeś Pragę, Wiedeń i wróciłeś do Poznania. Było dookoła? Było! Było w Europie? Było! Więc wyprawa dookoła Europy wpisana w CV!
Fejsostop – moment w którym wyjeżdżasz na szalonego autostopowego tripa, aby chwilę później płakać i prosić na facebooku o pomoc, bo napotkałeś pierwszą przeszkodę. Szerzej o nim pisałem w tym wpisie.
Spać na dziko – spanie gdzie popadnie, niezależnie od miejsca, pory roku i czasu, często nielegalnie na czyjejś posesji np. polu, zazwyczaj mające na celu obniżenie kosztów
Fotka – różnica pomiędzy fotką, a zdjęciem czy fotografią jest jak pomiędzy nutą, a utworem bądź słuchaniem o słyszeniem. Niby to samo, ale jednak profesjonalista nigdy nie powie, że zrobił fotkę, bo fotkę można cyknąć telefonem z ręki, a fotografia wymaga dobrego sprzętu, wprawnego oka, dobranego kontekstu i odpowiedniej obróbki.
Jachtostop – autostop po morzach i oceanach, gdzie zamiast na ulicy czy stacjach benzynowych, podwózki znajduje się na przystaniach i marinach.
Promo – ulubione słowo osób podróżujących niskobudżetowo. Promo na sprzęt i loty, to coś czego podróżnicze kociaki nie mogą ominąć. Im taniej tym lepiej. Zazwyczaj w momencie promocji, na dalszy plan schodzi firma czy jakość, liczy się, że jest promo, a promo wybacza wszystko.
Lokalsi – osoby, które mieszkają w kraju do którego wyjeżdżamy, dla innych my jesteśmy lokalsami w Polsce. Większość nie zwraca uwagi, czy lokalsem jest osoba, która mieszka w danym kraju z dziada pradziada, czy jest przyjezdnym, który osiedlił się cztery lata wcześniej, nie mówiąc jeszcze płynnie w lokalnym języku. Kontakty z lokalsami tj. wspólne zdjęcia, zaproszenie do domu dodaje plus sto do bycia podróżnikiem, gdyż to oznacza, iż zdobyłeś ich przychylność, jesteś osobą ciekawą i wreszcie możesz mówić o sobie podróżnik.
Dzikie kraje – wszystkie kraje, w których żyje się zgodnie z innymi zasadami niż ogólnie przyjęte w Polsce czy szerzej, kontynencie europejskim. Nie są normalne, najczęściej żyją w nich biedni, skromni lecz niesamowicie życzliwi ludzie, którzy pomogą nam bardziej niż najbliższy znajomy. Stwierdzenie, które łączy się ze słowem…
Egzotyczny – jak mówi Słownik Języka Polskiego właściwy krajom o całkowicie odmiennym klimacie i o odmiennej cywilizacji. Poziom egzotyki zależy od naszego poziomu poznania świata. Dla jednych egzotyka zaczyna się na palmach wysp greckich, dla innych u źródła Amazonki, na końcu świata między lasem tropikalnym a wulkanami, stąpając po krokodylach i pięciometrowych pytonach.
Podróż za darmo – wyjazd, w którym ruszamy bez pieniędzy, lecz mamy przynajmniej kilkanaście sposobów, aby je zdobyć, cały czas twierdząc, że jeździmy bez nich. O podróży bez pieniędzy pisałem w tym wpisie.
Must see – miejsce, które spodobało się autorowi artykułu/ wpisu/ książki i które poleca Ci jako konieczne do odwiedzenia. Miejsca must see najczęściej są polecane przez przewodniki oraz blogerów, którzy twierdzą, że wszystko widzieli i wiedzą co jest dla Ciebie najlepsze. Nawet nie wiem, jak wiele mniej lub bardziej przypadkiem odwiedziłem miejsc must see, jednak prawdopodobnie większości bym Ci nie polecił.
Nieturystyczne miejsce – miejsce o którym jeden turysta, opowiada drugiemu turyście jak o odkryciu nowego lądu. Brak ludzi, przestrzeń, cisza i spokój. Odkryłem przypadkiem, nie ma w żadnym przewodniku, jedź dopóki nie ma tam turystów.
Lista marzeń – publicznie pokazana lista miejsc i zdarzeń, które chcemy zobaczyć/ przeżyć w ciągu nieokreślonego czasu. Zazwyczaj mało komu udaje się zrelizować całą listę.
Raj dla rowerzystów, biegaczy, wspinaczy – miejsce, które zostało tak nazwane w celach marketingowych, aby przyciągnąć jeszcze większą liczbę turystów i zarobić jeszcze większe pieniądze.
Coś pominąłem, coś warto dodać bądź któryś opis uzupełnić?
Jeśli zamierasz pisać niewybredne komentarze w stylu ale Ty szufladkujesz ludzi albo podróżnikiem może być każdy, spier… odpuść i jak mawiał Robert Korzeniowski chodząc po San Marino Więcej dystansu :)