Po każdej kolejnej podróży jedynym pytaniem, które zawsze pada jest… gdzie teraz? Pytanie z pozoru łatwe, tylko odpowiedź trochę trudniejsza, bo mam mały…
Dylemat
Gdy kilka lat temu stanąłem przed ścianą podróży rowerowych, bez sentymentu zmieniłem je na autostop. Dziś po kolejnych kilku latach staję przed tą samą ścianą. Być może to koniec moich autostopowych podróży, być może nie będą one już tak ważne, a na pewno nie najważniejsze. Staną się tylko środkiem transportu a nie celem podróży samej w sobie. Być może na kolejne kilka lat całkowicie go odłożę, aby zrobić…
Krok wstecz
Dylematem kroku wstecz jest to, że nie podwyższam sobie fizycznie poprzeczki. Nie zmieniam zeszłorocznej Alaski na Afrykę, która podwyższałaby stopień trudności autostopowej podróży. Nie robię niczego wyżej, dalej, trudniej czy dłużej, przez co czuje, że się cofam. Mam wrażenie, że zmarnuję czas na podróż kolejny raz w ten sam region, podczas gdy na świecie czeka na mnie tyle niezwykłych miejsc i ludzi.
To o czym się nie mówi, to presja otoczenia. Ciągłe pytania: a gdzie teraz wyruszasz? Który kraj? Na jak długo? Otoczenia, które po kilku większych wyjazdach oczekuję, że będziesz je zadziwiał nieustannie. W końcu czym jest wyjazd na Bałkany czy Skandynawię przy całkowicie innym kontynencie na drugim końcu świata.
Jeśli czytałeś wpis dlaczego wybrałem Alaskę, to wiesz, że dokładnie rok temu postawiłem na szali dwa całkowicie różne kontynenty i gdy wybrałem jeden z nich, niedługo później wiedziałem, że choć jest piękny i chcę do niego pojechać, to jednak nie teraz, to jeszcze nie ten czas. Dziś mam dokładnie to samo.
Ponownie stawiam na szali dwa różne kierunki. Jeden, to kraj po drugiej stronie globu, o którym marzy wielu z nas, robiąc coś, co zrobiło niewielu. Jednak z nim wiążą się ogromne koszta, bardzo duża ilość przygotowań i start znów z tym samym, wysłużonym już sprzętem. Drugi kierunek jest blisko nas. Kraje w których kiedyś już byłem i powiedziałem sobie, że do nich wrócę. Wyjazd, który pozwala mi w większym stopniu zająć się…
Rozwojem
Pamiętam rozmowę z Łukaszem Superganem, który powiedział, że człowiek potrzebuje nowych doświadczeń, musi uczyć się nowych rzeczy, przekraczać kolejne granice, ale nie oznacza to, że muszą to być coraz cięższe wyprawy. Nie trzeba z Tatr wyjeżdżać w Alpy a zaraz potem w Himalaje. W pewnym momencie trzeba się zatrzymać i zadać pytania, gdzie pędzisz i komu coś chcesz udowodnić? Chcesz udowodnić samemu sobie, że jesteś w stanie coś zrobić, czy zwyczajnie innym zaimponować?
Podwyższanie poprzeczki to jedno, bo choć to również rozwój, to w pewnym warto zrobić krok wstecz, aby nauczyć się nowych rzeczy. Tylko teoretycznie zejść ze swojej ścieżki, aby rozwinąć inne, poboczne projekty, które być może staną się podstawą Twojego działania. Zupełnie tak samo, jak kiedyś zrobiłem z gap year dzięki, któremu jestem w tym miejscu, w którym jestem obecnie. Dla mnie kolejny kilkumiesięczny wyjazd gdzieś daleko spowodowałby zatrzymanie rozwoju innych rzeczy, które odkładam od kilku lat np. tego bloga. Może to czas wreszcie nauczyć się robić lepsze zdjęcia, aby za kilka lat, gdy pojadę do Azji wrócić z materiałem, który swobodnie może zagościć na pierwszych stronach gazet. Zebrać lepszy sprzęt, nauczyć się prowadzić lepsze notatki, wyciskać z wyjazdu jeszcze więcej. Dylemat kroku wstecz to dylemat straconej szansy, która przed Tobą się pojawia.
Jednak niezależnie od tego warto wracać w te same miejsca, aby poznać więcej szczegółów, zobaczyć to samo miejsce na nowo i skupić się na innych aspektach. Warto robić krok wstecz, nawet za cenę przekonania samego siebie, że choć teoretycznie tracisz, możesz więcej zyskać. Nawet jeśli nie zrobisz nic spektakularnego, to ważne, aby robić to z pasji i wewnętrznego przekonania a nie konieczności nie pozostawania w tyle, bo ktoś głupi wymyślił, że tak trzeba.