Amerykanie są otyli, leniwi, jeżdżą dużymi autami i jedzą tylko w fast foodach. Fakt czy mit? Oto jest pytanie.
Fakty
Ameryka jest różnorodna
Nazwa Stany Zjednoczone Ameryki nie jest przypadkowa. To równo pięćdziesiąt różnych stanów, a w nich różni ludzie, inna przeważająca mniejszość narodowa, inny wygląd pór roku i krajobrazu. Prawie pięć tysięcy kilometrów szerokości oznacza, iż nie można powiedzieć typowy Amerykanin, bo tutaj Ukrainiec po dwóch latach na prerii mówi o sobie, że jest miejscowy. USA to mieszanka kulturowa ludzi z całego świata, wśród których coraz mniejsza część nie ma obcych korzeni, będąc rodowitym obywatelem z dziada pradziada. Typowy Amerykanin z Pensylwanii będzie całkowicie różnił się od mieszkańca Florydy czy Waszyngtonu. To tak, jakbyś miał opisać typowego Europejczyka.
Wszystko jest duże
Jeśli myślisz, że widziałeś duże rzeczy, to pomnóż to razy trzy i wtedy dopiero poznasz amerykańskie standardy. Litrowe kawy czy puszki z napojami, czterolitrowe ketchupy, majonezy czy mleka. Olbrzymie auta, czasem podkręcane tak, że ledwo mieszczą się na parkingach. Osobówka jest dla ciebie za mała? Kupujesz pickupa. A jeśli i on jest za mały – kampera bądź przyczepkę kempingową. A co później? Prywatny autobus i jacht.
Amerykanie są leniwi
Nie do końca w to wierzyłem dopóki nie spotkały mnie dwie sytuacje. Po pierwsze, olbrzymia kolejna w McDrive podczas gdy wewnątrz były dwie osoby (to nie był jedyny przypadek). Po drugie wyobraź sobie, że wjeżdżasz do samoobsługowej myjni, po czym podchodzi do Ciebie ekspedientka i pyta co Ci podać. Dziwne? Owszem, bo zamiast myjni, jesteś w sklepie spożywczym, wokół Ciebie są lodówki, a Ty nie wychylając nosa z auta możesz zrobić zakupy. Po trzecie, całkowicie gratis, apteki z okienkiem dla aut.
Lenistwo u Amerykanów przejawia się przede wszystkim w możliwie jak największej ilości czynności wykonywanej z samochodu. Gdyby tylko się dało, z własnego auta nie wychodzili by wcale.
Niezdrowa żywność
Słodkie mleko, pompowane bułki, chińskie żarcie z mikrofalówki w trzy minuty bądź tajskie z piekarnika w pięć. Standard, do którego trzeba się przyzwyczaić, chyba że zamierzasz płacić razy trzy więcej kupując przetwory bio.
Z drugiej strony, znajdziesz olbrzymi wybór przetworów, które statystycznego Polaka wprawiają w obłęd. Dzięki temu spośród plastykowego jedzenia odnajdziesz wiele przetworów, które na pewno trafią w Twój gust. Czy będą zdrowe? Nie do końca, chyba że zapłacisz dużo więcej wybierając te z napisem eko.
Szacunek dla wojskowych
Być może to kwestia szczęścia, jednak spotkałem wiele osób, które są, były bądź mają w rodzinie żołnierzy. Każdy, niezależnie czy miał coś związanego z armią, wypowiadał się z niesamowitym szacunkiem o nich . Zdarzało się, że w miejscowościach np. na słupach były tablice upamiętniające poległych żołnierzy z okolicy. Temat armii w USA to temat wciąż żywy i znacznie bardziej komentowany niż w Polsce.
Jest luz
Jeśli oglądałeś filmy, w których kierowca z wiatrem we włosach jedzie cadillackiem przez pustkowia bądź starszy pan we flanelowej koszuli bierze psa na pakę pickupu i jadą gdzieś za miasto to powiem Ci jedno… tak jest naprawdę. Z luzem wiąże się całkowicie inne podejście do życia. Zakupy w pidżamie i samochód, który wygląda jakby jechał na szrot to dopiero początek. Chyba nie muszę mówić, że standardem jest kawka i jajka z bekonem na śniadanie w miejskiej, małej knajpce.
Poczucie swobody to jeden z głównych argumentów, za którym kręci się w oku łezka. Cisza, spokój, olbrzymia przestrzeń, niespieszne życie gdzieś z dala od olbrzymich metropolii. Prawdopodobnie nigdzie na świecie nie poczujesz tego uczucia.
Mity
Wszyscy są otyli
Oczywiście lenistwo, fastfoody i niezdrowe jedzenie w sklepach robią swoje, jednak nie można powiedzieć, że Amerykanie to chodzący giganci. Mit, że wszyscy, a przynajmniej większość jest otyła, wynika raczej z faktu, że trafiają się osoby niesamowicie grube i przekraczające granice zdrowego rozsądku. Osób tego typu nie spotkasz w Polsce na ulicy, w Stanach nie dość, że spotkasz, to zazwyczaj przesiadują grupowo dopychając się w KFC kubłem żarcia jak dla konia, tylko homonta brak.
To one, a nie reszta, budują te wyobrażenie, bo o ile spotkacie osoby, dla których XXXXL to za mało, o tyle jest to mały procent, a nie zdecydowana większość. Poza tym, całkowicie inny widok zobaczycie w Nowym Jorku, a inny w małej wiosce, gdzieś na obrzeżach, gdzie osób ponad miarę jest stosunkowo mniej.
Niebezpieczna policja
USA to kraj niezwykle policyjny, a Amerykanie to osoby, które czasem aż za często dzwonią na policję. Szybko zauważysz, gdy zrobisz coś niezgodnie z zaleceniem, że policja nie będzie z Tobą dyskutować, stosując środki przymusu dużo szybciej niż w Polsce. U nas okazuje się, że policja boi się Ciebie dotknąć, w USA, wystarczy że zachowujesz się dziwnie i możesz chwilę później leżeć skuty kajdankami.
Z drugiej strony dosyć ciekawe, zwłaszcza w metropoliach jak Nowy Jork, jest traktowanie policji jak informacji turystycznej. Gdy pierwszy raz usłyszałem, jak mężczyzna pytał policjanta w Little Italy (włoska dzielnica) w Nowym Jorku gdzie można tutaj zjeść najlepsze kiełbaski, myślałem, że to jakiś żart. Na co policjant, przeżuwając kawałek pizzy, bezproblemowo odpowiedział, że kilka stoisk dalej.
Godzinę później pewien mężczyzna podchodzi do dwóch policjantów…
– Przepraszam, którędy do China Town (chińska dzielnica)?
– Słucham… pytasz mnie, bo jestem Azjatą, tak? – odpowiada jeden z policjantów.
– Nie nie, absolutnie, nie miałem tego na myśli, przepraszam…
– Hehe żartuję, spokojnie, skręć w prawo i idź trzy przecznice prosto.
W Polsce, jest to całkowicie nie do pomyślenia. Na obrzeżach, gdzieś daleko na prerii wszyscy znają swojego szeryfa, odnosząc się do niego z szacunkiem i mając świadomość, że jest on tutaj dla nich i ma im pomagać, a nie jest strażnikiem z Texasu, który wszystkim patrzy na ręce. Podejście, które może się podobać, bo powoduje, że czujesz się bezpieczniej. A może problem z niebezpieczeństwem związany jest z tym, że…
Wszędzie są czarnoskórzy
Okazuje się, że wszędzie grasują niebezpieczne bandy czarnoskórych Amerykanów. Strzelają, rabują i biegają całymi gangami ubrani w spodnie z krokiem na wysokości kolan i łańcuchem rowerowym na szyi. Jeśli jesteś w Nowym Jorku, to pewnie się z tym zgodzisz, jednak wielkie metropolie to kropla w oceanie. Na obrzeżach mało kiedy spotkasz czarnoskórego obywatela, a już na pewno nie gangsta rapera. Oczywiście sami biali Amerykanie narzekają na czarnoskórych, lecz w większości przypadków problem ten znają z telewizji, a nie własnych problemów i styczności z nimi.
Możesz wszystko zwrócić
Nie możesz. Osobiście nasłuchem się od różnych mieszkańców, jak to zwracali lodówki czy frytkownice kilka lat po zakończeniu gwarancji, jednak w moim odczuciu to nie jest tak, że przyjmą wszystko i wszędzie. Trzeba mieć tego świadomość, aby nie iść do Walmartu (sieć marketów) z przekonaniem, że oddasz im każdy bubel. O ile prawdopodobnie uda Ci się to zrobić, o tyle nie bez wyjaśnień i z reklamowaną wszędzie łatwością.
Nie działa autostop
O autostopie w USA napisałem cały wpis. Nie mniej jednak wiele osób mówi, że tam nie jeździ się autostopem, bo okradną, pobiją, ewentualnie ktoś postrzeli, gdy będziesz chciał spać na jego terenie. To nie Europa, gdzie w większości miejsc wszystko idzie łatwo i przyjemnie, jednak skoro przejechałem Stany od prawej do lewej, to znaczy że każdy może przejechać.
W USA kupisz sporo tanich rzeczy
Punkt, który trudno określić jednoznacznie jako fakt bądź mit. Z jednej strony, dla Polaków, każdy wyjazd za granicę gdzie jest euro bądź dolar jest drogi, bo naszą waluta dzieli się na cztery. Z drugiej strony, dla Amerykanów przetwory są tanie. Przykład? W Polsce zarabiając 10 zł na godzinę, możesz kupić niecałe 3 hamburgery w Mc Donald’s. W Stanach zarabiając 10$ możesz kupić ich 7.
W Polsce, możesz kupić Iphone za powiedzmy 2500 zł, czyli tyle, ile zarabiasz na miesiąc, a tam za ten sam telefon zapłacisz 500$ czyli tyle, ile często zarabiasz w niecałe dwa tygodnie. Szybko zrozumiesz, dlaczego niektórzy ludzie idąc do marketu obok bułek i pizzy na kolację kupują sobie właśnie Iphone. Przykładów można by mnożyć, bo prawdziwa przebitka zaczyna się np. na paliwie, gdy płacisz 2 $ (8 zł) za cztery litry benzyny. Szok. Tylko te trzy przykłady szybko mi pokazały, jak daleko jeszcze mamy do normalnych zachodnich zarobków, a tym samym cen.
Oczywiście nie jest tak, że każde przetwory są mega tanie i zawsze zostanie to wyrównane na innych rzeczach, jednak z mojej perspektywy Ameryka jest tania, tylko nie dla nas.