Podróżujesz, poznajesz świat na swój własny sposób, sam sterujesz, może nawet ryzykujesz własnym życiem pokonując kolejne kilometry przez niezliczone kraje. Prowadzisz bloga, wrzucasz do sieci własne filmiki i przemyślenia. Jak to w życiu, nie zawsze jest kolorowo, więc raz opowiadasz o pięknych krajach, raz o spaniu przy drodze, innego dnia chodzisz wkurzony i rzucasz mięsem, bo ktoś Cię okradł.
Pewnego dnia, ktoś kompletnie przypadkowy i nieznajomy mówi Ci, że przynosisz wstyd dla swojego kraju. Twoje zachowanie powoduje, że gdy wyjedziesz z danego kraju, nikt nie będzie miał dobrego zdania o Polakach i Polsce.
Dlaczego?
W środowisku blogerów podróżniczych (choć myślę, że nawet szerzej) niedawno rozgorzała dyskusja o sposobie podróżowania Dawida Fazowskiego, który od kilku lat poznaje świat autostopem. Jego historia jest dosyć długa i zawiła, więc najlepiej poznać go poprzez jego filmiki. Na nich Faza pokazywał jak spał gdzie popadnie, opowiadał o tym, że nie miał przy sobie pieniędzy, zarabiając z robienia baniek na ulicy, wreszcie obrażał komunistów na Kostaryce, pił wódkę z pingwinami, rzucał sporą ilością wulgaryzmów, pozował do zdjęć z kałasznikowem w Pakistanie i mimo to inspirował. Czy to wystarczający powód by powiedzieć, że buduje zły wizerunek Polsce? Oczywiście. Czy ja tak powiem? Absolutnie nie.
Nie znam go osobiście, jak większość oceniam go tylko na podstawie filmów. Jednak przed krytycznym osądem, jaki spora część znawców tematu wydała, zadaj sobie proste pytanie.
Ile ja przyniosłem wstydu Polsce?
Każdy mój dotychczasowy wyjazd był niskobudżetowy, spałem w różnych miejscach, nie odżywiałem się jak król, miałem mniej lub bardziej niebezpieczne sytuacje. Nie raz spotkałem ludzi, dla których mój sposób podróży był dziwny, niektórzy cały czas mówią, że żebrzę, choć nigdy tego nie robiłem. Dla nich to stereotyp osób, które podróżują niskobudżetowo, którego w żaden sposób nie przetłumaczysz. Nie od wczoraj mówi się, niech rzuci pierwszy kamieniem ten, kto nie popełnia błędu.
Myślę, że każda z osób podróżujących alternatywnie przynajmniej raz pozostawiła po sobie negatywne wrażenie, nawet jeśli o tym nigdy się nie dowiedziała. Nie musiała robić nic, co wykraczało poza jej normy, jednak dla innych przekroczeniem normy jest spanie na dziko w lesie, bo pokazuje Polaka jako biedaka, którego nie stać na opłacenie hostelu. Przykłady można mnożyć.
Podróżnicze social media pękają w szwach od pięknych zdjęć zabytków, nowo poznanych ludzi, świetnych krajach, zdobytych szczytach i przejechanych kilometrach. Głaszczemy każdy wpis pisząc go wysublimowanymi słowami tylko po to, aby zainteresował ludzi, a nie oddał nasze prawdziwe zdanie.
Zastanówmy się, ilu jest kontrowersyjnych podróżników? Ile osób wprost mówi, że w Pakistanie kompletną pomyłką jest wychowywanie dzieci, a w Indiach stosunek do inności seksualnej. Zamiast tego jesteśmy poprawni politycznie. Opowiadamy o pięknych rzeczach, ale dla własnego spokoju zostawiamy sprawy trudne i kontrowersyjne.
Piękna rzeczywistość
Podróż jak i całej akcji wokół Dawida to świetny przykład tego, jak pragniemy ładnych, poprawnych politycznie haseł. Opowiadamy o nowo poznanych ludziach, ale zostawiamy fakt, że komuś groziliśmy nożem czy gazem pieprzowym, bo to wywoła kontrowersje i zaburzy nasz wizerunek. Niezależnie od tego w jaki sposób to przekazujemy. Każdy z nas jest inny, posiada inną ekspresje i reaguje inaczej na stresujące sytuację i to my wybieramy, kto zajmie nam swoją opowieścią czas a kogo w ogóle nie oglądać.
W domowym zaciszu będziemy rozmawiać o wielu sytuacjach bez emocji. Jeśli nie staniemy oko w oko z zagrożeniem, to zawsze będziemy głupio twierdzić, że wyciągnięcie noża na oczach innych w obcym kraju, będąc ubranym w koszulkę z godłem, to budowanie złego wizerunku dla Polski. Warto odpowiedzieć sobie, czy w kwestii zagrożenia naprawdę każdy z nas będzie zagorzałym patriotą, zastanawiającym się czy radykalne środki zaszkodzą wizerunkowi kraju.
Po licznych komentarzach w sieci obrażających Dawida zastanawiam się, dlaczego wśród górnolotnych podróżników buduje mu się wizerunek naczelnego podróżniczego idioty. Równie dobrze możemy powiedzieć o dużej części podróżujących osób, iż przekazują ładne treści budujące nasz wizerunek, człowieka tysiąca inspirujących historii, choć może się to mieć nijak do rzeczywistości. Przekazują prawdę o krajach, ich naturalny wygląd, życie codzienne ludzi, wskazują na problemy, ale czy problemy jak bieda jeszcze kogoś ruszą? Czy powiedzenie o kolejnym kraju, że jest biedny, a mimo to ludzie są szczęśliwi jeszcze kogoś dziwi?
Wstyd
Jestem daleki od pełnego poparcia wszystkich czynów Fazy, jednak jeszcze dalej mam do tezy, że jego podróże to zaprzeczenie idei poznawania świata i otwartości do ludzi. Zanim kiedykolwiek ocenimy kogoś w ten sposób zastanówmy się sami, ile razy nasza podróż była nie tylko inspirującą i piękną opowieścią. Ile razy używaliśmy wobec innych nacji gorzki słów, ile razy na oczach innych nacji piliśmy alkohol, ile razy mówiliśmy o pedałach, ciapatych, brudasach i Cyganach, jednak wtedy gdy nikt tego nie słyszał?
Zastanów się, ile popełniłeś błędów, w ilu niebezpiecznych sytuacjach się znalazłeś, a ile normalnych zachowań mogło być czymś dziwnym dla innych. Zadaj sobie też pytanie, czy o wszystkim powiedziałeś szerszej publice, narażając się tym samym na sprowadzenie do najniższego poziomu. Podczas moich podróży, nie zawsze jest pięknie i miło i na pewno nie raz trafiła się niezadowolona moim zachowaniem osoba. Jeśli miałbym powiedzieć, że jestem człowiekiem nieskazitelnie przyjaznym, biorącym wszystko jak jest i wmawiającym, że w każdej sytuacji zachowuje zimną krew, wolę od razu napisać, że w swoich podróżach przyniosłem wstyd Polsce.