fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kiedy niepełnosprawny Jan Mela razem z 3 osobowym zespołem wyruszyli na biegun północny wiele osób przecierało oczy ze zdumienia i wieszczyło tragedię. Po 10 dniach i 70 km wyczerpującej walki w arktycznych warunkach 24 kwietnia o godzinie 16.16 2004 roku zespół dotarł do celu a wówczas 15 letni Janek stał się najmłodszym na świecie człowiekiem i pierwszym w historii niepełnosprawnym, który dotarł na biegun. Jan pokazał wszystkim, iż nie istnieje granica pomiędzy niepełnosprawnością a marzeniami.

Krzysztof Jankowski– absolwent Wyższej Szkoły Bankowej, członek fundacji Dobry Cel, miłośnik podróży autostopem, dobra dusza, człowiek który pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych. W lutym 2014 roku wraz Agnieszką Świąć i Mateuszem Andrusiakiem wybrał się w autostopową podróż po Indiach. Podróży po Indiach jest wiele, więc nie było w tym nic niezwykłego. Jednak gdy połączymy podróż w 3 osoby, 3 plecaki, zatłoczone Indie i wózek inwalidzki na którym na co dzień porusza się Krzysiek wyprawa zmienia się swój charakter.

„Wózek to nie wyrok, a bariery istnieją tylko w naszej wyobraźni” – przekonuje Krzysiek. Zapraszam na rozmowę o pokonywaniu własnych ograniczeń, ludzkiej dobroci, barierach jakie stawiamy sobie w życiu codziennym, autostopie i Indiach.

Czym są dla Ciebie ograniczenia, bariery?

Dla mnie są to jedynie słowa. Wszystko jest możliwe, jeśli tylko da się to osiągnąć. Ograniczenia według mnie są jedynie w głowie, w myśleniu. Natomiast bariery, jeśli się pojawiają to tylko po to, aby je pokonywać.

Wózek inwalidzki nie jest dla Ciebie ograniczeniem?

Nie. Wózek inwalidzki na pewno sam w sobie nie jest dla mnie ograniczeniem. Ograniczenia w związku z tym, że jeżdżę na wózku wynikają z działań innych osób jak chociażby niewłaściwe dostosowanie obiektów, infrastruktury w transporcie miejskim, itp.

1 (122)

A dla innych? Bywają sytuacje, w których ludzie mówią, że nie jesteś w stanie czegoś zrobić właśnie ze względu na wózek, a za pewien czas zwyczajnie to robisz?

Zdarza się, że dla innych osób mój wózek jest ograniczeniem, choć oczywiście te osoby otwarcie się raczej do tego nie przyznają. W zeszłym roku przed majówką grupa znajomych wybierała się na Auto Stop Race. W ostatniej chwili z racji zmian w moich majówkowych planach stwierdziłem, że również pojadę podobnie jak oni stopem. Część znajomych wówczas uznała mnie chyba za wariata. Dziś natomiast Ci, którzy mnie dobrze znają wiedzą, że autostop jest dla mnie.

Ze swoją towarzyszką – Agnieszką ruszacie w niezwykłą przygodę po Indiach. Skąd pomysł na tego typu wyjazd? Jak wiele podobnych podróży masz już za sobą?

Pomysł wyjazdu do Indii narodził się spontanicznie. Na początku grudnia na spotkaniu z Agnieszką doszliśmy do wniosku, że dobrze byłoby gdzieś wyjechać i odpocząć od codziennych spraw. Początkowo Agnieszka zaproponowała żebym sam pojechał do jej znajomego do Indii. Jednak w trakcie planowania wyjazdu Agnieszka zdecydowała się jechać razem ze mną. Była to pierwsza moja tego typu podróż. W tym momencie prócz podroży do Indii mam za sobą udział w Auto Stop Race do Walencji oraz letni autostopowy wyjazd do Włoch.

Dlaczego nie postanowiłeś zwiedzić Indii z biurem podróży? O wiele łatwiej i bezpieczniej.

Nawet przez chwilę nie braliśmy pod uwagę wyjazdu do Indii z biurem podroży. Wyjazd tak jak sam jego pomysł od początku do końca był spontaniczny. Nie mieliśmy konkretnego planu. Po prostu chcieliśmy, choć w małym stopniu, poznać Indie, mieszkańców tego kraju, kulturę, zwyczaje itp.Podróżowaliśmy przez pierwsze dni w czwórkę- ja, Agnieszka, Mateusz oraz początkowo towarzyszyła nam znajoma Agnieszki. Natomiast w dalszej części podroży byliśmy trzyosobowym zespołem. Nie baliśmy się tak podróżować.

To również duże wyzwanie. Indie – drugie pod względem gęstości zaludnienia państwo świata, ogromny ruch uliczny, inne od europejskich zasady i kultura, nie miałeś przed startem obaw?

Nie. Przed wyruszeniem nie miałem obaw, aczkolwiek po dotarciu na miejsce na samym początku na pewno przeżyłem szok kulturowy. Wpływ na to miało na pewno wiele czynników: pierwszy tego typu wyjazd, krótka choroba na miejscu, kiedy to jednego dnia w Indiach miałem ponad 40 stopni gorączki czy choćby nie zamknięte przed wyjazdem sprawy osobiste.

Nie bałeś się, że będziesz ciężarem dla grupy?

Nie. Nawet przez moment do głowy mi nie przyszło, że mogę być ciężarem dla Agnieszki czy Mateusza. Jestem praktycznie pewny, że oni nawet przez sekundę tak o mnie nie pomyśleli. Agnieszkę znam od kilku lat. Wiedzieliśmy dobrze, jakie mam możliwości a jakie „ograniczenia” przed naszym wyjazdem. Wszystko zależy od ludzi którymi się otaczamy, dzięki czemu nieraz zapominam o tym, że poruszam się na wózku inwalidzkim. Zdarza się, iż osoba pełnosprawna nie wie jak się zachować wobec niepełnosprawnych.

Do Indii dostaliście się samolotem. Jak wygląda taka podróż od momentu pojawienia się na lotnisku z perspektywy wózka?

Lotniska są w pełni przystosowane. Jednak nasza podróż rozpoczęła się zamieszaniem już na lotnisku w Katowicach. Bukując bilety lotnicze przez biuro podroży Agnieszka spędziła około 2 tygodni na korespondencji z biurem podroży, aby wszystko było odpowiednio przygotowane. W Katowicach dwukrotnie wyprowadzali nas pod samolot, po czym musieliśmy się wrócić do hali bagażowej, ponieważ nie była przygotowana specjalna winda. Gdy już udało nam się dostać do środka samolotu obsługa przez moment zastanawiała się jak mam dostać się na siedzenie, bo nie mieli przygotowanego specjalnego wózka.

Do Indii lecieliśmy przez Kijów oraz Emiraty Arabskie. Obsługa w Kijowie nie zastanawiała się zbyt długo nad tym, że nie ma windy- po prostu dwóch panów wzięło mnie na ręce. Na kolejnych lotniskach na szczęście już nie było większych problemów. W czasie ponad 5 godzinnego lotu z Kijowa do Emiratów Arabskich samolot nie był wyposażony w specjalny wózek. Agnieszka spytała wówczas, co w momencie, gdy będę potrzebował skorzystać z toalety. Na to pytanie uzyskaliśmy odpowiedź, że to tylko 5 godzin lotu, więc chyba nie powinienem mieć takiej potrzeby, jednak obsługa zagwarantowała, że w razie czego mnie zaniesie. Na szczęście takiej potrzeby nie było. W powrotnej drodze liniami arabskimi nie miałem żadnego problemu, aby skorzystać z toalety w czasie lotu. Obsługa samolotu była w pełni przygotowana na taką okoliczność.krzysiek

Dolatujesz z Agnieszką do Indii, tam czeka Wasz przyjaciel Mateusz Andrusiak i co dalej? Jaki był plan wyjazdu?

Dotarliśmy do Indii około 3 nad ranem. Na lotnisku czekał na nas Mateusz. Najpierw udaliśmy się do hotelu w Delhi, gdzie odpoczęliśmy po podroży. Zwiedzanie Indii rozpoczęliśmy tego samego dnia po południu. Nie mieliśmy konkretnego planu zwiedzania. W kolejnym dniu pojechaliśmy pociągiem do Agry aby tam zwiedzić Tadż Mahal. Nie mogliśmy być w Indiach i ominąć to miejsce. Natomiast jakiegoś szczególnego wrażenia na nas to miejsce nie zrobiło. W pierwszych dniach między miastami podróżowaliśmy pociągami, jednak kilkunastogodzinne podróże pociągami szybko zaczęły mnie męczyć. Dlatego też zdecydowaliśmy, że będziemy jeździć dalej stopem.

Przez kilka dni po prostu jechaliśmy przed siebie tam, gdzie udało nam się złapać transport. To było niezwykłe doświadczenie. Ludzie, którzy nas zabierali nie widzieli żadnego problemu w tym, że jeżdżę na wózku. Trafialiśmy do najróżniejszych miejsc. W pewnym malutkim miasteczku jedyną atrakcją było rondo w “centrum”. Prócz tego nic w nim nie było. W innym osoba, która nas podwoziła zabrała nas na wesele. Podróżując w ten sposób, bez konkretnego planu, mogliśmy najlepiej poznać miejscowych mieszkańców tego kraju, ich zwyczaje, kulturę.

1 (38) 1 (24)

Jaką rolę odgrywał w Waszym wyjeździe Mateusz?

Mateusz przede wszystkim jest naszym przyjacielem. Od kilku miesięcy przed naszym przyjazdem do Indii był już w tym kraju. Poznał go, zwyczaje w nim panujące. Ta wiedza była nam niezwykle przydatna. Pomagał nam podczas całej naszej podroży.

Podróżowaliście w dużej mierze autostopem. Istnieje przekonanie, że najtrudniej łapie się stopa właśnie we trójkę. Jak ludzie reagowali na Was podróżujących autostopem? Chętnie Was zabierano?

W Indiach, mimo że podróżowaliśmy w trójkę, nie mieliśmy najmniejszego problemu ze złapaniem stopa. Najdłuższy czas oczekiwania na stopa to około 10-15 minut. Po Indiach brałem również udział w Auto Stop Race, a w ostatnich dniach byłem z przyjaciółmi stopem we Włoszech. Nie ma porównania, jeśli chodzi o podróżowanie stopem w Indiach i w Europie. W Indiach było to bardzo proste.

 krzysiek
1 (125)

Nie było problemu z pomieszczeniem wózka, dużych plecaków i Waszej trójki?

Jeśli ktoś naprawdę chciał nas zabrać, to zawsze to robił. Kilka razy jadąc stopem musieliśmy trzymać mój wózek albo bagaże na kolanach, jednak to nie stanowiło dla nas żadnego problemu.

Jednak podróż nie była stricte autostopowa. Czym jeszcze podróżowaliście?

Po Indiach staraliśmy się podróżować większością (jeśli nie każdym możliwym) środkiem lokomocji. Z lotniska do pierwszego hotelu pojechaliśmy taksówką, w zasadzie podobną do znanych z naszych ulic. Zwiedzając miasta korzystaliśmy z bardzo popularnych w tamtym regionie tuk tuków. Tuk tuk to trójkołowy pojazd, motocykl, zazwyczaj z dwoma rzędami foteli, z przodu i z tylu. Początkowo długie odcinki pokonywaliśmy miejscowymi pociągami. Pociągi w Indiach były bardziej dostępne dla mnie (osoby poruszającej się na wózku) od tych w Polsce. W kolejnych dniach naszym środkiem transportu był autostop. Raz jechaliśmy autobusem między indyjskimi miastami. W trakcie podroży nie było dla nas żadnych ograniczeń. W jednym z odwiedzonych przez nas miejsc mieliśmy nawet możliwość jazdy na słoniu. Niektórzy zadają mi pytanie jak włożyliśmy na słonia wózek. Oczywiście nie było takiej konieczności. Mieliśmy również możliwość pływania kilkoma łódkami po Gangesie.

1 (127 A) 1 (20)

Mieliście sytuacje, w których ktoś odmawiał Wam pomocy?

Nie, podczas całej podroży nie mieliśmy sytuacji, w której nie udzielono nam pomocy. Już na samym początku naszej podróży przez Kijów zostaliśmy bardzo przychylnie przyjęci. Jeśli tylko potrzebowaliśmy jakiejkolwiek pomocy, od razu ją otrzymywaliśmy. Tak również było przez cały nasz pobyt w samych Indiach.

Według mnie podczas podróży od zwiedzanych miejsc ważniejsi są poznani ludzie. Jakich zapamiętałeś Hindusów?

Hindusów zapamiętałem jako ludzi bardzo pomocnych, otwartych na turystów, pozytywnie nastawionych do życia, dla których osoba niepełnosprawna poruszająca się na wózku jest kimś zupełnie normalnym.

Wiele osób poddaje się, gdy dotyka ich choroba, nieszczęście, niepowodzenie. Ty jesteś ulepiony z innej gliny. Uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do świata. Powiedz mi, skąd czerpać siłę na codzienny uśmiech?

Bez wątpienia siłę na codzienny uśmiech czerpię od ludzi, którzy mnie otaczają. To właśnie oni – moi przyjaciele, rodzina, znajomi, napędzają mnie w codziennym życiu.

Mam wrażenie, że ludzie często nie doceniają tego, co mają. Ich szklanka jest zawsze do połowy pusta. Nie masz dni, w których myślisz w duchu „słuchaj dziewczyno/ chłopaku przestań szukać wymówek, jeżdżę na wózku a zamiast miliona wymówek szukam możliwości by coś zrobić”?

Niestety, często patrząc na inne osoby, niezależnie od tego czy są one sprawne czy też posiadają jakąś niepełnosprawność odnoszę wrażenie, że myślą właśnie w ten sposób. Staram się robić wiele rzeczy w swoim życiu. Czasami tego, co pierwotnie planowałem nie udaje mi się osiągnąć. Ale to przecież nie powód by się poddawać. Życie mamy tylko jedno. Nie chcę kiedyś żałować, że nie zrobiłem czegoś, co było w moim zasięgu, że chociażby nie próbowałem. Staram się żyć na 100% swoich możliwości.

Gdybyś miał podsumować Wasz wyjazd w jednym zdaniu?

Niezwykła, jedyna w swoim rodzaju podróż bez jakichkolwiek barier i ograniczeń.

Dziękuje za rozmowę oraz zapraszam do obejrzenia filmu opowiadającego o przygodach Krzysztofa, Agnieszki oraz Mateusza.