W poniższym prawie poradniku opisałem najważniejsze zagadnienia związane w wyrabianiem promesy wizowej Stanów Zjednoczonych wraz z moimi przygodami. Kwestie stricte techniczne znajdziesz oczywiście na stronie ambasady. Z mojego punktu widzenia, warto wyrobić promesę w czasie kiedy się uczysz/ studiujesz.
Jeśli zamierzasz wybrać się do USA zajrzyj również do wcześniejszych wpisów:
Parki narodowe w USA – wszystko, co warto wiedzieć o parkach narodowych w Stanach Zjednoczonych
17 rzeczy, które warto wiedzieć, przed wyjazdem do USA – praktyczne informacje o USA
Wiza w 5 krokach
1. Uzupełniasz ten wniosek, na końcu wyskakuje potwierdzenie z Twoim zdjęciem, wysyłasz sobie na maila i drukujesz od razu (obydwie opcja są dostępne z poziomu strony) – wybierasz B2
2. Dokonujesz wpłaty 160$ w złotówkach na podany numer konta, pamiętając o odpowiednim tytule, który będzie podany na stronie
3. Zakładasz konto tutaj w celu umówienia się z konsulem. Po wypełnienia odpowiednich rubryk, musisz poczekać około dwóch dni, aby system zaksięgował Twoją wpłatę.
4. Umawiasz się na wizytę, zazwyczaj wolny termin jest za około tydzień (na koncie z pkt 3)
5. Idziesz na rozmowę i bierzesz ze sobą:
– wydrukowane potwierdzenie wypełnienia wniosku (najważniejsze)
– paszport
– potwierdzenie spotkania (sprawdza ochrona przy wejściu)
Nic więcej, żadnych potwierdzeń i zaświadczeń, nikt o nic nie pyta i nic nie chce. Lepiej nie robić sobie nadziei, że cokolwiek innego pomoże.
Ochrona
Przed wejściem do konsulatu w Warszawie obowiązkowo zostaniesz poczęstowany przez starszą panią ulotką o lotach do Stanów. Nie ma tam nic ciekawego, chyba, że wierzysz, że mają dla Ciebie ofertę lotu za 300 zł. Zanim jeszcze wszedłem na teren ambasady dwa razy cofnęła mnie ochrona. Za pierwszym razem za laptopa. Byłem prawie pewien, że nie mogę z nim wejść, dlatego powiedziałem o nim na starcie (musiałem go ze sobą wziąć).
Nie jestem z Warszawy, nie znałem nikogo w okolicy, nie miałem auta, więc jak zawsze, improwizowałem. Poszedłem do dwóch większych sklepów (panuje legenda, iż pani w małym sklepiku obok przechowuje za opłatą), jednak mi odmówiono. Jak się dowiedziałem, ktoś przychodzi do nich prawie codziennie, więc nie co marnować czasu, bo Tobie też podziękują.
W jednym ze sklepów mężczyzna robiący zakupy powiedział, iż może mi przechować w pracy, gdyż pracuje w biurowcu obok. Wymieniliśmy się numerami, dowiedziałem się gdzie mam się zgłosić i jazda do konsulatu. Cała akcja zajęła mi parę minut. Ty możesz mieć mniej farta, więcej stresu, więc jeśli nie musisz, odpuść całkowicie elektronikę, bądź próbuj w miejscach bardziej oddalonych od konsulatu, gdzie jest małe prawdopodobieństwo, że ktoś przychodzi. Dowiedziałem się przy okazji, że nawet jeśli się spóźnię przez to na swoją godzinę, to i tak zostanę przyjęty.
Drugi raz cofnięto mnie przy bramce z wykrywaczem metalu, bo mój plecak świecił jak napromieniowany. Pen drive, skuwacz do papieru, nawet długopisy z metalowymi końcówkami, nie mówiąc o pasku do spodni czy telefonie, który musisz wyłączyć od razu przed wejściem. To samo tyczy się napojów, które musisz zostawić bądź wypić przed wejściem do konsulatu. Broń boże majtek z metalowymi elementami. Kilka rzeczy z potencjalnie niebezpiecznych musiałem zostawić np. pendrive, mp3, resztę mogłem wnieść.
Trzy okienka
Powiedzmy sobie na starcie, będziesz się stresował, więc pisanie nie stresuj się mija się z celem. Każdego łapie, przynajmniej lekki stresik. Masz dwie minuty, aby dobrze wypaść przed urzędnikiem, który każdego dnia takich jak Ty przerabia dziesiątki. W konsulacie przejdziesz trzy rozmowy. Pierwsza sprawdzająca dokumenty, druga to pobranie odcisków palców, trzecia to rozmowa z konsulem.
Po raz trzeci cofnięto mnie już przy pierwszym okienku, czyli dokumentach, a konkretnie zdjęciu. Do elektronicznego wniosku dodałem zdjęcie z paszportu, które nie jest wykonane w ciągu ostatnich 6 miesięcy jak mówią wymogi. Mimo, że jestem na nim piękny i obrobiony przez fotografa, zostałem poproszony o zrobienie zdjęcia w automacie znajdującym się kilka metrów dalej. Pani przyjmująca zamknęła okienko i czekała, aż się z tym uporam. Wydaje mi się, iż jakiekolwiek inne, choć nie koniecznie z tego okresu zdjęcie przeszłoby bez problemu. W moim przypadku była to prosta matematyka na podstawie daty z paszportu.
Automat konstrukcji sam wiesz czego: wchodzisz, robisz zdjęcie, wsadzasz pieniądze, dostajesz cztery zdjęcia. Przy tym jest na tyle wybredny, iż nie przyjął mi trzech banknotów pod kolei, przypasował mu dopiero idealnie prosty. Byłem gotów na jego wybredność, dlatego miałem kilka dwudziestek, gdyż automat nie wydaje reszty, Tobie też radzę wypłacić wcześniej ze dwa świeżutkie banknoty.
Tak naprawdę nie wiadomo po co aż cztery, skoro miła pani w okienku po zrobieniu zdjęcia mojego jednego zdjęcia! powiedziała, że mogę sobie to zachować na pamiątkę, bo do niczego już mi się to nie przyda. Dwadzieścia złotych w błoto. Pocieszam się faktem, iż po sprawdzeniu cen u fotografów, wyszło że zaoszczędziłem minimum dziesięć złotych, za mniejszą ilość zdjęć.
Ostatecznie zamiast pięknego zdjęcia modela, przez najbliższe dziesięć lat w paszporcie będzie mi towarzyszyć koślawe zdjęcie niewyspanego studencika.
Rozmowa z konsulem
Każda rozmowa przechodzi bardzo sprawnie i miło. Wszystko z uśmiechem i luzem, oczywiście jak na urzędnicze warunki. W każdym z okienek obsługiwała mnie pani innego koloru skóry. Kolejno biała, żółta i czarnoskóra, taki mały test dla rasistów. Nie jestem rasistą i absolutnie mi to nie przeszkadzało. Myślę, jednak, że nawet jeśli nim nie jesteś, szybko się nim staniesz, kiedy czarnoskóra, otyła kobieta w okularach z uśmiechem sprzedawcy pasty do zębów powie Ci, że Twoje marzenia, paręset złotych i kilka godzin dojazdu poszło w błoto, bo wniosek nie przeszedł.
Na dwóch rozmowach (mojej i osoby, która wyrabiała ze mną) pojawiły się różne, choć w kilku miejscach powtarzające się pytania. Lepiej przygotować się na nie wcześniej:
Z kim jedziesz?
Czy osoba, z która jedziesz też jest studentem?
Co robisz w życiu? Na którym roku? Studiuję, na piątym. Czyli ostatnim? Owszem, ale jeszcze doktorat – dobrą wymówką może być dodanie, że przed Tobą jeszcze kolejny etap nauki np. doktorat czy studia podyplomowe.
Kim chcesz być po studiach?
Kto sfinansuje wyjazd?
Co chcesz zobaczyć?
Gdzie poza granicami kraju byłeś w zeszłym roku?
W jakim celu jedziesz?
Gdzie pracują rodzice?
Czy znasz kogoś w Stanach/ masz rodzinę?
Nie twórz wywodów, nie płaszcz się przed okienkiem przekonując, że na pewno wrócisz do swojej ukochanej Polski. Im bardziej pokazujesz, że Ci zależy, tym bardziej widzą w Tobie potencjalnego uciekiniera bądź kłamcę. W najdłuższej swojej wypowiedzi użyłem dziesięć wyrazów (przy ostatnim pytaniu). Rozgadałem się, o sześć wyrazów za dużo. Optymalnie to dwa wyrazy, seriously.
Odbiór
Jeśli otrzymałeś promesę, konsul zabiera Twój paszport, a Ty otrzymujesz karteczkę z informacjami, co masz dalej zrobić. Paszport będzie do odbioru w przeciągu kilku dni, w ciągu których dostaniesz zaproszenie smsem. Paszport z wklejoną wizą może zostać Ci wysłany kurierem, bądź odbierasz go tuż przy załadunkach towarowych lotniska Chopina w małym punkciku firmy TNT na końcu rampy (opcja w Warszawie). Potrzebny jest do tego Twój dowód osobisty oraz osoby, której ewentualnie chcesz odebrać. Może być ksero bądź oryginał oraz najważniejsze, upoważnienie, które wygląda tak:
UPOWAŻNIENIE
Upoważniam,………………………………………………………., nr dowodu osobistego …………………, do odbioru mego paszportu z promesą wizową USA z punktu TNT w Warszawie.
Z poważaniem,
…………………………………………
Odręcznie bądź komputerowo, bez znaczenia. Odręczny musi być tylko podpis.
Podsumowanie
Nie rób żadnych rezerwacji lotów, nie snuj planów, które mogą się posypać. Konsulowi, ani Tobie na chwilę obecną nie są potrzebne. Kolejna rozmowa czeka Cię na lotnisku w Stanach, która jest decydująca w kwestii wpuszczenia na ich teren. Uprzedzając ewentualne pytania osób z wyszukiwarek, nie mam pojęcia jak to jest w przypadku wyjazdu z rodziną, do pracy, z kadrą skoczków narciarskich i psem. Warto wyrobić wizę dopóki jest się studentem, nawet jeśli teraz nie planujemy wyjechać. Dostajemy ją na dziesięć lat, a po zakończeniu nauki, możemy mieć gorszą sytuację.