fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Mówi się, że przekazywanie treści na papierze to przeżytek. Liczy się wszystko co multimedialne, nowoczesne i coraz częściej darmowe. Każdego dnia w Internecie pojawiają się niezliczone ilości informacji o podróżach, miejscach i wydarzeniach z różnych krańców świata. 

Od dłuższego czasu zastanawiało mnie jak blogerzy podróżniczy, gdyż w dużej mierze to oni przekazują te treści, wpływają na słupki sprzedażowe czasopism podróżniczych. Czy grają w jednej drużynie, czy nawzajem strzelają sobie gole. Wreszcie jak wygląda kondycja czasopism i jak bądź czy w ogóle tego typu czasopisma reagują na zmieniający się rynek.

Do rozmowy zaprosiłem Katarzynę Rojek, redaktor naczelną najstarszego polskiego czasopisma podróżniczego Poznaj Świat. Zapraszam na rozmowę o kondycji czasopism podróżniczych w dobie blogów…

Dawno temu jeden z czołowych polskich blogerów zapytał w ankiecie, ile jego czytelnicy byliby w stanie zapłacić za dostęp do jego nowych tekstów. Znacząca większość odpowiedziała wprost, że po wprowadzeniu opłaty przestałaby go czytać. Mimo że ma wartościowe wpisy, obecnie czytelnicy są przyzwyczajeni do darmowych treści. Co więc oferuje mnie, młodej osobie, korzystającej głównie z rozwiązań mobilnych, płatna gazeta, czego nie mam na darmowym blogu podróżniczym?

Przede wszystkim – gwarancję jakości. Bloga może prowadzić każdy – i wcale nie musi mieć nic ciekawego do powiedzenia, nie musi umieć pisać. W płatnej gazecie (przynajmniej naszej) nadesłane teksty są oceniane przez redaktorów, często prosimy autorów o poprawienie, dopisanie czegoś. Następnie artykuły są dokładnie redagowane, przechodzą przez kilkukrotną korektę. Nadajemy im też atrakcyjny wygląd graficzny. Który bloger ma redaktorów, korektorów i grafików?

Nie będę ukrywał, iż spodziewałem się tego argumentu. Oczywiście trzeba odróżnić blogerów od blogerów, których jakość tego, co tworzą, jest bardzo słaba, jednak mnogość i dostępność powoduje, że czytelnik jest coraz bardziej świadomy i wybiera odpowiednie treści.

Z drugiej strony współczesny profesjonalny bloger jest multizadaniowy. Jest redaktorem i grafikiem w jednej osobie, a jeśli nie jest tego w stanie zrobić, zleca firmie zewnętrznej. Dzisiejszy bloger nierzadko ma wykształcenie reporterskie, fotograficzne czy jest twórcą festiwali podróżniczych współpracującym z dużymi firmami. To nie są ludzie przypadkowi, a tworzący odpowiedzialne treści.

To świetnie, że są tacy profesjonalni blogerzy, choć wciąż trudno mi uwierzyć, że jeden człowiek jest zawodowym redaktorem, grafikiem i korektorem i dzieli się swoją pracą za darmo. A nawet jeśli, to zapewne trudno jest wyszukać takiego bloga wśród całej masy tych dużo mniej profesjonalnych. A gdy już się go znajdzie, to jest to blog jednej osoby, pisany z jednej perspektywy, często na jeden temat. W miesięczniku mamy ogromną różnorodność, staramy się, żeby w każdym numerze znajdowały się artykuły z różnych kontynentów, z różnych środowisk, niektóre o miastach, inne o naturze, wyprawy z małymi dziećmi i samotne ekstremalne ekspedycje… Są też różnorodnie napisane, każdy autor ma swój styl. Mamy też felietony i różne rubryki z praktycznymi poradami. To wszystko w jednym miejscu i profesjonalnie „obrobione”.

Nie czujecie (jako czasopismo) konkurencji ze strony coraz bardziej profesjonalizujących i jakościowych blogów podróżniczych czy reporterów przekazujących swoje treści tylko w Internecie?

Nigdy nie traktowałam blogerów jako konkurencji. Bardzo wielu naszych autorów (może nawet większość) prowadzi bloga. Współpracujemy ze sobą. Oni tworzą dla PŚ niepowtarzalne teksty, my promujemy ich blogi.

W jaki sposób promujecie?

Piszemy o nich na łamach, polecamy organizatorom festiwali, wydawcom książek, wysyłamy na wyjazdy prasowe.

Na marginesie zapytam, Wasi czytelnicy chętniej sięgają po papier czy wydanie elektroniczne?

Czytelnicy miesięcznika Poznaj Świat zdecydowanie, w 95 proc., wybierają papier. Choć mamy oczywiście bardzo atrakcyjne, responsywne e-wydanie i jego sprzedaż wciąż rośnie.

To spójrzmy pragmatycznie. Nakład czasopisma to ponad 20 tys. egzemplarzy wydania papierowego. Ile razy po przeczytaniu jakiegoś artykułu w PŚ postanowiłaś sięgnąć po telefon, wejść na bloga/ stronę jego autora, przeczytać kilka artykułów, kontynuować historię przekazaną na Waszych łamach. Pytam, bo zastanawiam się, czy to jest rzeczywiście reklama dla twórców…

Wiele razy. To właśnie stąd dowiaduję się o ciekawych blogach, bo nie mam czasu na facebooka czy przeszukiwanie Internetu. Myślę, że jeśli ktoś przeczyta u nas artykuł i uzna, że jest ciekawie napisany czy traktuje o interesującym go temacie, i zobaczy, że autor prowadzi bloga, to na takiego bloga wejdzie.

A nie masz wrażenia, że chcąc nie chcąc na przestrzeni kilkunastu najbliższych lat papier będzie mocno marginalizowany na rzecz rozbudowanej wersji elektronicznej, w której notabene będą przodować blogerzy/ vlogerzy?

Podobne prognozy i przepowiednie słyszę od dawna. Może kiedyś się spełnią. Możliwe też, że mimo wszystko wciąż zostanie pewne grono osób uzależnionych tak jak ja od papieru. Moje książki już dawno wyszły z biblioteki i po cichu anektują kolejne pomieszczenia w mieszkaniu. Obiecałam sobie, że coś z tym zrobię, ale zamiast kupować e-czytnik, po prostu częściej odwiedzam bibliotekę. A mimo to wciąż kupuję książki. Takich osób może być więcej…

A tak (tylko trochę) z innej beczki: w 1989 r. Sony zrezygnowało z płyt winylowych. W 2018 r. na nowo rozpoczną ich produkcję!

Owszem, ale Nokia musi ponownie zdobywać rynek, gdyż przespała wchodzącą modę na smartfony, serwując klasyczne telefony, a Kodak pomimo, że wymyślił technologię cyfrową, został wyparty z rynku, gdyż pozostał w technologii analogowej ;) A tak poważnie, czy obecnie wydawnictwo papierowe jest w ogóle atrakcyjne dla reklamujących się firm? Z których bądź co bądź w dużej mierze czerpiecie zyski. Albo… czy w ogóle branża podróżnicza jest dla nich atrakcyjna?

Branża na pewno jest wciąż atrakcyjna, powiedziałabym nawet, że jej atrakcyjność rośnie, tak jak moda na podróżowanie i dzielenie się wrażeniami z podróży.

Pamiętam, gdy w 2016 roku z rynku znikał Voyage, mówiło się, że to początek końca czasopism w Polsce. Najpierw zapowiadano powrót w nowej koncepcji, odpowiadającej współczesnym potrzebom rynkowym, później było już wiadomo, że nie wróci. Nie mniej jednak, jak widać, zauważyli potrzebę zmiany koncepcji, jednak być może za późno. Jak z Twojej perspektywy na przestrzeni ostatnich lat i obecnie wygląda kondycja czasopism?

Szkoda Voyage’a, ale nie mam pojęcia, co tak naprawdę stało za tą decyzją, która mnie zaskoczyła. Co do naszych słupków – wiadomo – zawsze mogłyby być wyższe.

Gdy przyjrzymy się sprzedaży na przestrzeni lat 2011 – 2015 czasopism takich jak National Geographic, NT Traveler, Voyage i Podróże, wszystkie odnotowały spadek, czasem o kilkadziesiąt procent, co w przypadku właśnie Voyage skutkowało zakończeniem sprzedaży. Nie działa to na wyobraźnię?

Niestety, działa. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale mam nadzieję, że najstarszy polski miesięcznik podróżniczy nie będzie musiał podzielić losu Voyage’a.

W pewien sposób blogerzy darmowymi treściami przykładają rękę do słupków sprzedażowych czasopism…

Przykładają. I dobrze! Bo mam nadzieję, że w pozytywnym sensie. Jak wspominałam – stawiamy na współpracę. Z PŚ czytelnicy dowiadują się o ciekawych, wartościowych blogach. A fani blogów – że ukazuje się coś takiego, jak miesięcznik Poznaj Świat.

Na plus? Myślałem, że raczej na minus…

Jeżeli funkcjonuje to na zasadzie współpracy, to oczywiście, że na plus. A nie widzę powodu, dla którego nie miałaby to być współpraca, przecież w końcu cel jest ten sam – i pismu, i blogerom zależy na tym, żeby ludzie więcej czytali, żeby pogłębiali wiedzę o świecie.

A może zmieniają się potrzeby czytelników, które wymuszają zmiany contentu dla niego tworzonego, podczas gdy czasopisma stoją często w miejscu? Twórcy internetowi wprowadzają nowe rozwiązania, dynamicznie idą za trendami…

To prawda. Wielkie koncerny wydawnicze przestraszyły się, że spada im sprzedaż z powodu treści internetowych. Dlatego dzisiaj gazety wyglądają jak zrzut ekranu. Ale to ślepa uliczka. Naśladują coś, czym nigdy nie będą. W PŚ pielęgnujemy słowo.

Z jednej strony się z tym zgadzam, lecz z drugiej zastanawiam się, czy współczesne młode pokolenie (urodzeni po roku 2000) będzie chętnym odbiorcą pielęgnacji słowa. Czy to nie jest wiara w technologię analogową, podczas gdy cyfrówki podbijają świat?

To jest wiara w jakość. Tylko czemu bylejakość innych ma wpływać na obniżanie poprzeczki? Gdzie młodzież ma się uczyć ładnej polszczyzny, gdzie ma szukać wzorców do naśladowania, również dziennikarskich i reporterskich, jeśli nie w dobrych wydawnictwach? Wierzymy, że są czytelnicy, również z młodszego pokolenia, którzy tę jakość docenią.

Moim zdaniem czasopisma powinny zacząć zmieniać swoje podejście, aby nie przespać momentu, w którym będzie za późno. Stać się bardziej interaktywne i wyjść poza czasopismo. To jest dokładnie ta sama przemiana, którą przechodzą podróżnicy czy blogerzy. Kiedyś bloger był osobą, która pisała bloga, dziś blog to początek do budowania swojej marki dużo szerzej. Może czas, by redakcje zauważyły, że czasopismo to punkt wyjścia?

Mamy ponad 100 tys. fanów na FB, prowadzimy konto na Instagramie. Na www.poznaj-swiat.pl znajdziesz prawie tysiąc darmowych artykułów i ponad 60 przepisów kulinarnych. O responsywnym e-wydaniu już wspominałam. Jesteśmy na bieżąco z najnowszymi wyczynami podróżniczymi. Zawsze można pointegrować się z nami i z podróżnikami m.in. podczas Kolosów.

Jasne, ale to wszystko nadal skupia się głównie wokół czasopisma. Nie mniej dobrze, że o tym wspomniałaś. Bo 100 tysięcy fanów na FB to bardzo duża społeczność i świetny punkt wyjścia. Nie myśleliście o prowadzeniu np. warsztatów z dziennikarstwa czy fotografii  podróżniczej, organizowaniu spotkań branżowych, wspólnych podróży czy festiwali, jak świetny Wachlarz organizowany przez Podróżnickich, a nawet już abstrahując zupełnie –podróżniczy sylwester z prelekcjami, jaki organizują np. co roku autostopowicze (śmiech). Możliwości jest ogrom, a każda z nich pozwala uniezależnić się od słupków sprzedażowych.

Masz rację, to wszystko kręci się wokół czasopisma i nie przewiduję, żeby w przyszłości było inaczej. My skupiamy się na tym, żeby tworzyć możliwie najlepsze pismo podróżnicze i poprzez nie promować wiedzę o świecie. Natomiast bardzo chętnie wspieramy inicjatywy, które mają cel podobny do naszego.

Zostawmy więc tezy, że media tradycyjne schodzą na dalszy plan, bo chyba mimo wszystko nie narzekacie na brak autorów. Jest jakaś różnica w podejściu autorów do współpracy z czasopismami tradycyjnymi na przestrzeni ostatnich lat? 

Nigdy nie narzekałam na brak autorów. Są tacy, którzy współpracują z PŚ prawie od początku jego wydawania, są też całkiem młodzi, którzy przygodę z podróżami i pisaniem dopiero zaczynają. Są zawodowi dziennikarze, autorzy książek, blogerzy. Są znane nazwiska. Jesteśmy otwarci na współpracę z nowymi autorami, bo naszą misją jest też promowanie polskich podróżników. Jesteśmy przekonani, że nie raz odnieśliśmy w tym sukces.

Zastanawia mnie, patrząc trochę z perspektywy naszej rozmowy, co ciągnie twórców, których blogi mają wiele tysięcy czytelników, na łamy czasopism?

Jak wspomniałam, bloga może założyć każdy. Nazwisko na łamach czasopisma to pewien prestiż i nobilitacja, potwierdzenie, że ktoś docenił wyprawy czy sposób pisania o nich. I choć w sieci nic nie ginie, to myślę, że każdy chciałby jednak mieć papierowy egzemplarz ze swoim artykułem. Może też się przydać podczas rozmów z potencjalnymi sponsorami kolejnych wyjazdów.

Na koniec może trochę kontrowersyjnie. Kto obecnie jest większą promocją dla kogo: czasopismo dla blogera czy bloger dla czasopisma? W sieci znane są przypadki, w których jeden influencer polecał produkt kupowany potem w tysiącach sztuk, czasopismo raczej miałoby z tym problem.

Trudno powiedzieć. Wnikliwy czytelnik, który poszukuje wiedzy, znajdzie ją zarówno w Internecie, jak i w kiosku czy księgarni. Zamiast się o to spierać i rywalizować, warto zająć się czymś ważniejszym – zainteresować niezainteresowanych, zachęcać do czytania, inspirować do podróży. Lepiej nam to wyjdzie razem. Pewnie, że tak. Nawet, jeśli masz większy zasięg, to przecież są jeszcze fani podróżowania, którzy nie słyszeli o Twoim blogu. Może dowiedzą się o nim z PŚ.