Widziałeś kiedyś dobry zwiastun książki? Wróć. Widziałeś jakikolwiek zwiastun książki? Dodałbym jeszcze polski zwiastun, ale takie połączenia chyba w przyrodzie nie istnieją. Właściwie połączenie dobry i polski zwiastun to właściwie nie ma prawa istnieć. Nie dlatego, ze nie mamy do tego specjalistów. Nie mamy do tego chętnych. Powiedziałbym, że książek się już nie czyta. Książki są passe. Znaleźliby się i tacy, którzy stwierdzą, że wszystkie książki już zostały napisane. Powiedziałbym nieśmiało… bujda.
Prawda jest taka, że zanim zdążysz się zabrać za czytanie książki, ktoś inny już wcześniej zabierze się za jej ekranizacje. O sprzedażowych bestsellerach dowiadujesz się ze zwiastunu filmu na jego podstawie. Zapewne wyśmienitego dzieła nie przeczytasz bo niedługo będzie film.
Obejrzę. Być może będzie dobry. A jeśli nie? Zapewne do książki nigdy nie zajrzysz. Reżyser przedstawi Ci swój własny obraz świata, zanim Ty zdążysz go sobie wyobrazić. Czy gdyby powstała książka o Avatarze przed filmem, to właśnie tak byś sobie wyobrażał Pandorę? Świat opisywany w książce masz sobie sam wyobrazić i uplastycznić według własnych preferencji. Nigdy nie będzie dwóch takich samych obrazów i dwóch takich samych odbiorów.
Przejrzałem kilkadziesiąt pierwszych lepszych zagranicznych zwiastunów książek, miały po 300 000 wyświetleń i setki komentarzy. Nie rzadko drewniani aktorzy, zdjęcia robione kalkulatorem a montaż? Ten lepiej pominąć.
Jednak na polskiej scenie istnieją dwa dobre zwiastuny książek. Obydwie pozycje podróznicze, obydwie Tomka Michniewicza. Właściwie można uznać, że jeden, gdyż drugi z nich traci przez mały zabieg na wiarygodności. Nie mniej jednak obydwa wyróżniają sie na tle pozostałych. Zwiastun jest po prostu inny, intrygujący, ciekawy. Może poza reklamą herbatki pod koniec. Zobacz chociaż dwie minuty, jak jesteś leniwy to półtorej. Później nic ciekawego już się nie wydarzy. Klip ma prawie 11 000 wyświetleń w ciągu trzech lat. Z czego połowę nabiłem sam. A szkoda.